piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 2: Rozpoczynam wojnę.

- To nie jest najlepszy pomysł.-powtarzała Emilka.
Emilka jest moją najlepszą przyjaciółką od... zawsze. Ma kruczoczarne włosy i brązowe oczy. Jest trochę niższa ode mnie. Siedziałyśmy na korytarzu, na przerwie. Powiedziałam jej o tym co się stało wczoraj. O Kubie biegnącym jak szarańcza i o moim WPZ (Wielkim Planie Zemsty).
- Zaczekaj tu - powiedziałam do niej - zaraz wracam.
   Wstałam i pobiegłam na pierwsze piętro. Przy sali nr. 4 była klasa 1a. Od razu zauważyłam Kubę. Rozmawiał ze swoim kolegą, Markiem. Odczekałam chwilę, aż chłopcy odeszli. Podeszłam, jakby nigdy nic, do plecaka Kuby.  Ukucnęłam i odpięłam suwak. W środku były książki, zeszyty i to co zwykle jest w plecakach szkolnych. Włożyłam do środka pokrzywę (fatygowałam się po nią przez pół świata!). Uśmiechnęłam się do siebie. Taak... niech sobie poparzy łapy, niech cierpi, wije się z bólu (co prawda oparzenie pokrzywą chyba aż tak nie boli, ale nie wolno pomarzyć?).
   Zapinałam plecak kiedy usłyszałam:
-Co robisz?!
   Odwróciłam się. Za mną stała dziewczyna i gapiła się na mnie. Prawdopodobnie była z tej samej klasy co ten kretyn.
-No... a nie widać? Kuba poprosił mnie żebym... sprawdziła czy... ma wszystkie książki... i jak widać nie zapomniał żadnej.- wstałam i pospiesznie odeszłam.
   No dobra, akcja nie powiodła się według planu, ale nie będę spisywała jej na straty. Może ta dziewczyna nie wygada się Kubkowi, że grzebałam w jego plecaku...
   Stanęłam za filarem, żeby obserwować akcję. Kuba ukucnął przy swoim plecaku. Był zagadany z Markiem. Chcąc wyjąć coś z plecaka wsunął do niego rękę. Iiiiiiiiii.... TAK! Oparzył się! Zaczął wrzeszczeć i piszczeć tak że wszyscy na korytarzu zwrócili się w jego stronę. Zapadła cisza. Tylko ja śmiałam się na całego. Uczniowie patrzyli to na mnie, to na niego. Nauczyciele, o dziwo, nie odzywali się, choć było widać że niedługo wybuchną.
-To ty byłaś taka mądra i podrzuciłaś mi to zielsko do plecaka? - zapytał Kuba patrząc na mnie.
-Tak, Młotku. I szczerze, cieszę się. - powiedziałam całkiem szczerze.
   Było widać, że w Kubie złość się kotłuje. W sumie to mu się nie dziwię. Został poniżony na oczach całej szkoły. Ale ja się cieszę. Zemsta dokonana.
-Co ja ci zrobiłem? - zapytał Kubek ze złością.
- Oh... nie pamiętasz? - teraz zwróciłam się bardziej w stronę otaczającego nas tłumu - Biegłam na autobus kiedy ten wariat - wskazałam na Kubę - popchnął mnie. Upadłam na chodnik i rozwaliłam sobie kolano. On nawet się nie odwrócił. Nie przeprosił, nie powiedział, że mu przykro. Biegł dalej jak tornado. - popatrzyłam na tego Młotka - Wstydź się!
   Kretyn już miał się odezwać, kiedy nauczyciele się obudzili.
-Rozejść się!
-Już was tu nie ma!
-W tej chwili macie wrócić pod swoje klasy!
   Uczniowie powoli rozchodzili się, ale ja nie ruszałam się z miejsca. Kuba był czerwony ze złości. Podszedł do mnie.
- To było nie chcący. Biegłem na autobus i...
-Też biegłam na autobus! Gdyby nie ty poszłabym na mecz, ale przez moje kolano za mnie zagra Patrycja Przychył!
- Może zrobiłem źle, ale chyba nie aż tak, żebyś ośmieszyła mnie przed CAŁĄ SZKOŁĄ!
-Po prostu przeproś.- powiedziałam spokojnie
-Nie ma takiej opcji. Przepraszają tylko słabi. Ja nie jestem słaby.
-Jesteś. Dlaczego mi nie pomogłeś? Autobus był ważniejszy?
   Zadzwonił dzwonek.
- To nie koniec!- krzyknął Kuba
-Wiem, ale ja się nie boję!- krzyknęłam i pobiegłam na lekcje.

-I jak poszło?- zapytała Emilka.
- Szkoda gadać. -rzekłam -Chyba pogorszyłam sprawę.
   Teraz zdałam sobie sprawę, że może lepiej gdybym zapomniała o całym wypadku i nie podkładała Kubie pokrzywy... Ech... teraz już nic nie zrobię. Rozpoczęłam wojnę i nie do mnie należy kolejny ruch.

4 komentarze:

  1. Rozkręca się. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. I o to chodzi!
    Żeby dziewczyna nie pozwoliła chłopakowi wejść jej na głowę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Podobają mi się te WPZ itp. ;)

    OdpowiedzUsuń